7 czerwca 2014

Rozdział 6. "Musze wygladac zajebiscie seksownie"

Bella
                Po raz kolejny wybrałam numer Ryana i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Ciągle miał wyłączony telefon. W takim razie zadzwoniłam do Maggie. Muszę przecież opowiedzieć jej o wczorajszym wieczorze. Chyba by mnie zabiła, jakby ktoś przed nią dowiedział się, że był u mnie Justin.
                - Hej Bells – powitała mnie swoim radosnym głosem.
                - Za piętnaście minut u ciebie będę, okej laska? – zapytałam.
                - Jest dopiero 10, a ja...
                - A jak ci powiem, że widziałam się wczoraj z Justinem? – przerwałam jej, na co ona cicho pisnęła.
                - Piętnaście minut i ani sekundy dłużej – zagroziła.
                Zastanawiałam się tylko czy powiedzieć jej o wszystkim, co się wczoraj działo. Mag to moja najlepsza przyjaciółka, ale jest bardzo emocjonalna, więc zaraz zaczęłaby mówić, że Justin to mój książę na białym rumaku.
                Poszłam do garderoby i granatowe, krótkie spodenki i duży biały T-shirt zamieniłam na czarne rurki i bordową bluzkę z dekoltem w serek. Na stopy wsunęłam szare trampki. Chwyciłam torebkę, przełożyłam ją sobie przez ramię i zeszłam na dół. Zaglądnęłam do salonu, gdzie siedziała moja mama.
                - Isabello, wychodzisz? – zapytała odwracając głowę w moją stronę.
                - Tak, idę do Maggie.
                Nie cierpię jak ktoś zwraca się do mnie pełnym imieniem. Wolę już samo: „Bello”.
                - W porządku, ale czekaj jeszcze chwilkę. Co to był za chłopiec, któremu otworzyłam wczoraj drzwi? – a już myślałam, że nie wspomni o wczorajszej wizycie Justina. – Skąd mogę go kojarzyć? Wydawał mi się jakiś znajomy.
                - To Justin Bieber, mamo. I uprzedzając twoje kolejne pytanie: poznała go Maggie i mi przedstawiła. Przyszedł wczoraj, bo usłyszał jak śpiewam i uznał, że pomoże mi się wybić w świecie show-biznesu.
                - Zaproś go dzisiaj, sama z chęcią poznam Justina – uśmiechnęła się.
                Boże, moja mama chce poznać Biebera? Czy ona nie wie, dlaczego Carmelity już z nami nie ma? Westchnęłam, ale zgodziłam się i wyszłam z domu.
Justin
                Obudziło mnie słońce wpadające do pokoju przez niezasłonięte rolety. Zerknąłem na zegar elektroniczny stojący na szafce przy moim łóżku. Dziesiąta dwadzieścia cztery. Ziewnąłem i przeciągnąłem się. Chwyciłem swojego iPhona i zobaczyłem jedno nieodebrane połączenie. Kto mógł dzwonić do mnie tak wcześnie? Numer nie był zapisany w moich kontaktach (chociaż może był... czasem same mi się usuwają), więc uznałem, że jeśli ktoś będzie coś ode mnie chciał, to zadzwoni jeszcze raz. I jak na zawołanie wyświetliło się połączenie.
                - Halo? – odebrałem, jeszcze troche zaspanym głosem.
                - Justin? – zapytał dziewczęcy głos w telefonie. – Tu Bella. Obudziłam cię?
                Uśmiechnąłem się, choć wiedziałem, że tego nie zobaczy.
                - Nie, przed chwilą wstałem.
                - O, to świetnie. Słuchaj, bo jest taka sprawa. Po pierwsze twoja bluza, a po drugie wykrakałam i moja mama chce cię poznać. Ale nie bój się, chodzi jej tylko o to, że jesteś taką gwiazdą, bo wiesz, ona jednak uczy tego śpiewu i podziwia twój głos, jego zmianę i w ogóle. No ale co ja ci będę  tłumaczyć, jak przyjedziesz, to z nią pogadasz. To na którą możesz być?
                Ta dziewczyna to ma gadane. Raz jest wredna, każe mi spieprzać, a następnym razem jest miła, urocza i nieśmiała. A potem jeszcze jest pewna siebie i zabawna. Co ona jest bipolarna?
                - Po południu? Pasuje ci piętnasta? – spytałem, śmiejąc się sam do siebie z moich przemyśleń.
                - Będzie świetnie, to do zobaczenia. Pa – rozłączyła się, nie dając mi szansy na odpowiedź.
*****
                Trzasnąłem drzwiami od mojego czarnego Fiskera Karmy. O dziwo nie jechał za mną żaden paparazzi. „Śledził” mnie jedynie Kenny. Skinąłem na niego głową, a on zaparkował tuż za moim autem. Nałożyłem kaptur na głowę, okulary na nos i ruszyłem w stronę domu Belli.
                Stojąc przed drzwiami, podciągnąłem spodnie i zapukałem. Usłyszałem słodki głos Belli: „Ja otworzę mamo!”   
                - Hej Justin – blondynka uśmiechnęła się do mnie, zapraszając do środka.
                - Hej – odpowiedziałem jej tym samym.
Bella
                Położyłam torbę na łóżku i związałam włosy w niedbałego koka. Nie przebrałam się, było mi wygodnie, choć zdecydowanie wolałabym szorty i krótki rękawek, bo na dworze – gorąco. Jestem zbyt leniwa. Może potem zmienię strój. Miałam jeszcze trochę czasu do przyjazdu Justina, więc spojrzałam na mój regał z książkami. Jeździłam wzrokiem, po czytanych przeze mnie kilkakrotnie lekturach. W końcu zauważyłam mój stary pamiętnik. Nie pisałam w nim nic już chyba ze 3 lata... Chwyciłam go w rękę i usiadłam na fotelu.
Pamiętniczku!
Ciągle myślę o Carmel... Tęsknię za nią, przecież byłyśmy tak blisko. Pamiętam jak w piąte urodziny niosła tort i upadła i miała w nim całą twarz. Jeżeli kiedykolwiek spotkam tego pajaca Biebera, to obiecuję, że go zabiję. No może nie zabiję, ale nienawidzę go. To przez ten jego pieprzony koncert Carmel tu nie ma. Gdyby tam nie poszła, nic by się nie stało. Gdyby nie próbowała się wkraść za kulisy, wracałaby wcześniej, może wszystko byłoby w porządku. Nie mogę uwierzyć, że policja nie ma żadnych śladów. Nie mają pojęcia co się z nią stało. Przecież to niemożliwe, żeby ot tak zniknęła, wyparowała. Była moją i Maggie najlepszą przyjaciółką. Całe życie spędziłyśmy razem. Ale ja się nie wierzę, że nie żyje, choć policja ma takie podejrzenia. Carmelita Milagros Guerrier żyje. Jestem tego pewna. Może to jakaś taka nasza więź, ale ja wiem, że żyje...
Spojrzałam na sufit i przymknęłam powieki, nie dając słonym kroplom wylecieć z moich oczu. Zerknęłam na moje nadgarstki. Na lewym tatuaż „Stay”, a na prawym „Strong”. Wracając do rzeczywistości, napotkałam zagubione dwa i pół roku temu łzy. Odrzuciłam je w dal, odłożyłam pamiętnik i poszłam do garderoby.
Wyjęłam krótkie,błękitne spodenki i szarą koszulkę na grubych ramiączkach z napisem „HATERS”. Chyba jednak wysoka temperatura ze mną wygrywa. Poprawiłam odrobinę makijaż i zeszłam do kuchni, gdzie mama stała przy kuchence. W całym domu pachniało curry. Ryż z tą przyprawą i kurczakiem w wydaniu mojej mamy to po prostu niebo w gębie. Uśmiechnęłam się sama do siebie i zapytałam:
- Z jakiej okazji robisz moje ulubione danie?
- W końcu mamy dzisiaj gościa.
- Wiem, wiem. Tylko proszę cię, nie przepytuj go, będzie się czuł nieswojo. Właśnie! Ja mam siedzieć z wami czy wolisz go poznać w cztery oczy?
Zaśmiałam się. Moja mama będzie rozmawiała z Justinem Bieberem. Pewnie, gdyby jej to ktoś powiedział miesiąc temu, to by nie uwierzyła.
- Zostań z nami – zobaczyłam światełko w jej oczach. – Może razem coś zdziałamy, hm?
- Mamo, błagam. Wiesz, że nie potrzebuję pomocy, ja dam sobie radę sama – powiedziałam stanowczo.
- Jesteś uparta jak osioł, Bello.
Wyjęłam telefon z tylnej kieszeni spodni i zobaczyłam jedną nieprzeczytaną wiadomość.
Ryan: Możemy pogadać? Jestem w skateparku.
Szybko odpisałam, że za pięć minut będę i mówiąc mamie, że wychodzę na chwile, włożyłam na stopy szare trampki.                                
                *****
                Dopiero kiedy zobaczyłam Ryana, siedzącego na ławce z papierosem w ręku, zaczęłam się martwić. Od kiedy on pali? Podeszłam do niego powoli.
                - Cieszę się, że przyszłaś – uśmiechnął się patrząc mi w oczy i wypuścił dym z ust.
                - Czemu palisz? – zapytałam wprost.
 Nie będę ukrywać, że mnie to bardzo zdziwiło. Nigdy go nie widziałam z fajkami, nie pił, nie brał narkotyków.
- Spoko, królewno. To tylko jeden, Brad mi go dał.
                Przełknęłam głośno ślinę. Mam nadzieję.
- O czym chciałeś pogadać, Ryan? – spytałam.
- Bells... Kim jest dla ciebie ten chłopak, który wczoraj u ciebie był? Co z nim robiłaś? Podoba ci się? – obrzucił mnie pytaniami. On myśli, że ma prawo mnie kontrolować?
- To znajomy Maggie. Oglądaliśmy film. Nie, nie podoba mi się – odpowiedziałam, wzdychając. Chociaż właściwie jest całkiem przystojny.
- Więc skoro to znajomy Maggie, to czemu spotkał się z tobą?
- Ryan, błagam cię. To Justin Bieber, Maggie sądziła, że będę chciała z nim zaśpiewać albo coś podobnego i że się wybije, a wiesz, że ja lubię robić wszystko sama. Nie martw się, to nikt taki.
- Czyli rozumiem, że wszystko mu wczoraj wyjaśniłaś i nie zobaczycie się więcej? – uniósł brwi do góry i zaciągnął się papierosem.
- Ryan, nie przesadzaj, okej? Mam prawo się widywać z kim tylko chcę.
- Nie. Albo będziesz się ze mną i nie będziesz się zadawała z żadnym innym chłopakiem, albo leć sobie do tego Biebera – powiedział, wyciągając z kieszeni szlugi.
- Okłamuj mnie dalej, a na pewno zostanę tu i będę patrzyła jak palisz – nasza rozmowa nie szła w dobrym kierunku.
- Jak ci coś nie pasuje, to mnie zostaw. Proste.
- To pa, Ryan – uśmiechnęłam się złośliwie i pewnym krokiem wróciłam do swojego domu.
*****
Przymknęłam oczy, nie dając wylecieć łzom złości. Nie wiem co się stało z Ryanem, nigdy, przenigdy się tak nie zachowywał. Naprawdę nie mam pojęcia, co mu odbiło. Uśmiechnęłam się i otworzyłam drzwi od mojego mieszkania.
Justin
Siedziałem przy stole w kuchni Belli, czekając aż jej mama przyniesie mi obiad. Trzy razy powiedziałem, że już jadłem ale ona nalegała, żeby nałożyć mi choć odrobinę. Chyba nie przyjęłaby odmowy. Bella poszła do łazienki, w której siedziała już dwadzieścia minut, nie wiem, co dziewczyny tyle robią.
Kiedy wróciła, posiłek był już na talerzach, mama Belli nalewała właśnie soku do dzbanka. Bella nie miała na sobie ani grama makijażu i wyglądała wspaniale. Miała piękną cerę i cudowne, długie, czarne rzęsy. Jej brązowe oczy były podpuchnięte i zaczerwienione. Płakała?
- Przepraszam, że tak długo – uśmiechnęła się i usiadła obok mnie przy stole.
Po posiłku, w trakcie którego jej mama dużo pytała o moje życie, Bella poszła do swojego pokoju, bo kiedy jedliśmy jej telefon dzwonił chyba ze dwanaście razy, a ja i jej mama do salonu.
Bella
- Czego chcesz? – warknęłam do telefonu.
- Bella, proszę spotkajmy się. Błagam, muszę z tobą porozmawiać – powiedział cicho Ryan.
- Nie będę z tobą gadać, nie mamy o czym.
- Bells, księżniczko, proszę, to dla mnie naprawdę ważne.
- Teraz jestem zajęta. O osiemnastej w parku?
- W porządku.
Rozłączyłam się i poprawiając włosy, poszłam do garderoby. Muszę się przebrać, wyglądam zbyt zwyczajnie. Ryanowi na mój widok musi opaść szczęka.
Chyba po półgodzinie przebierania się, usłyszałam pukanie do drzwi.
- Przeszkadzam? – zapytał Justin, kiedy mu otworzyłam.
- Nie, właśnie szukam ubrań. Zapraszam.
- Mogę ci pomóc.
- Muszę wyglądać zajebiście seksownie, ale nie dziwkowato – zaśmiałam się. – Bo wiesz mogłabym włożyć spódniczkę, nie zakrywającą tyłka i koszulkę odkrywającą cycki, ale to nie w moim stylu.
- Żaden problem – uśmiechnął się szaleńczo i zanurkował między moimi pułkami i wieszakami.
Po chwili pokazał mi króciutkie, czarne spodenki i dżinsowy bralet oraz czarne szpilki. Oniemiałam. Od kiedy mężczyźni mają taki gust? Przebrałam się w łazience, maznęłam rzęsy tuszem, a usta pomalowałam krwistoczerwoną szminką. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia i wyszłam z pokoju.  
- Wow, wyglądasz olśniewająco – powiedział Justin.
- Dziękuję. Może pójdziesz za mną do parku? Muszę się odgryźć na Ryanie.
- Jeśli jesteś pewna, że tego chcesz to z chęcią – uśmiechnął się łobuzersko i ruszył za mną do drzwi. 

......................................................................................................
Przepraszam, że znowu mnie nie było ponad miesiąc, ale byłam na wycieczce w Hiszpanii i troche mi to zawaliło plany co do rozdziału, poza tym pewnie sami wiecie - koniec roku, starania o najlepsze oceny itd. dużo nauki jeszcze przede mną bo trzy sprawdziany w przyszłym tygodniu. 
Ale rozdział jest dłuższy niż poprzednie, mam nadzieję, że to Wam trochę wynagrodzi moją nieobecność. 
KAŻDEGO PROSZĘ O KOMENTARZ, to dla mnie naprawdę ważne. :* buziaki <3 

7 komentarzy:

  1. SUPER !!!! CZEKAM NA NEXT !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny :) czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  3. Bella jednak ma CHARAKTEREK :D Nie rozumiem Ryana... o co temu kolesiowi chodzi? Fajnie, że Bella nie jest taka zależna od facetów i rozsądna :)
    W tedy wszystko jest dość mało przewidywalne ;)
    Do następnego i zapraszam do mnie :* ♥
    among-the-people.blogspot,com
    PS. Przecudny ten twój szablonik *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. Kiedy nn? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne opowiadanie <3 czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. jej, to opowiadanie jest boskie ! *,* Czekam na nn !! :D / @swagonyou9469

    OdpowiedzUsuń