25 kwietnia 2014

Rozdział 5. "Jak można nie znać języka miłości?"

Bella   (widzimy historię z jej strony)
                - Kto to? – zapytał Justin siedząc obok mnie na kanapie. To słodkie, że się tak o mnie troszczył. Wcale tak nie pomyślałam.
                - To Nathan. Uczeń mojej mamy – powiedziałam, ale Justin chyba nie do końca zrozumiał. – Mama uczy śpiewu i gry na pianinie. Dzisiaj musiała wyjść wcześniej, bo szła na jakiś bankiet z ojcem i...
                - To ona otworzyła mi drzwi.  Zapukałam, a ona właśnie wychodziła. Powiedziałem tylko, że przyszedłem do ciebie, a twoja mama uśmiechnęła się i uznała, że powinnaś być w pokoju na końcu korytarza po lewej.
                - Tak, to taka moja pracownia. Tam tworzę.
                - Bello, może chciałabyś coś dla mnie zaśpiewać i zagrać? Albo chociaż zagrać? – spytał nieśmiało.
                - W sumie, to mogę – powiedziałam i wzruszyłam ramionami.
                Byłam obdarzona czymś, o czym każdy wokalista marzył. Prawie nigdy się nie stresowałam. Startowałam w każdym konkursie szkolnym od siódmego roku życia, więc przyzwyczaiłam się już do śpiewania przed publicznością.
                Usiadłam przy pianinie, włosy zarzuciłam na plecy i wzięłam swoją teczkę w dłonie.
                - Bella Guerrier… - miał świetny francuski akcent. – Wojowniczka.
                - Znasz francuski?
                - Jak można nie znać języka miłości?
                Przewróciłam teatralnie oczami i otworzyłam teczkę. Przejrzałam wszystkie piosenki, które tam miałam i uznałam, że jest tam tylko moja twórczość.
                - Poczekasz chwilę? – zapytałam. – To zła teczka, druga jest u mnie w pokoju. Zaraz wracam.
                Justin kiwnął głową, a ja poszłam do pokoju. Przecież nie będę się tak otwierać, żeby grać mu moją piosenkę. Teksty i nuty twórczości gwiazd, znanych bardziej lub mniej, trzymam u siebie. Kiedy wróciłam do Justina, ten grzebał w moich piosenkach. Szybko wyrwałam mu je z rąk.
                - Oszalałeś? – krzyknęłam. – To prywatne.
                - Przepraszam, nie wiedziałem. To naprawdę niezłe.
                - Wiem, ale prywatne, jasne? Nie zaglądaj tam – poprosiłam, już trochę uspokojona.
                - Dobrze, wybacz mi Bello.
                - Nie zwracaj się do mnie „Bello”, proszę cię.
                - Isabella pochodzi z hiszpańskiego, prawda? – spytał Justin. Skinęłam głową. – Więc masz hiszpańskie imię, francuskie nazwisko i mieszkasz w USA?
                - Tak, to bardzo romantyczna historia. Moja babcia pochodziła z Hiszpanii, ale często jeździła do Francji, bo jej matka była z pochodzenia francuską. Spotkała tam mojego dziadka, zakochała się i przeprowadziła do miasta miłości. Urodził się tam mój tata, żył sobie spokojnie i był już zaręczony, ale moja mama, początkująca nauczycielka śpiewu pojechała ze swoją uczennicą do Paryża na jej występ, który był organizowany przez tatę. Mama kompletnie zawróciła mu w głowie, więc wyjechali razem do USA.
                - Formidable* – odpowiedział Justin.
                - Oui** – zgodziłam się. – To naprawdę wspaniałe.
                Justin naprawdę zaskoczył mnie znajomością francuskiego, gdyż właśnie w tym języku rozmawialiśmy przez następne pół godziny. Maggie mówiła mi kiedyś, że Justin nagrał coś po francusku, ale nie podejrzewałam, że go zna. Mój tata jest francuzem, mama zna francuski, więc nauczenie się go, nie sprawiło mi większych trudności. Nigdy nie miałam trudności z nauką czegokolwiek, tym bardziej języków obcych. Szkołę skończyłam z wyróżnieniem. Zawsze byłam pilną uczennicą, typową. Nosiłam elegancie, drogie ubrania, często buty na obcasie. Do czasu... No, mniejsza o to co się wydarzyło, w każdym razie zmieniłam się całkowicie. Zamiast koszul i spódnic, zaczęłam ubierać poszarpane T-shirty, czarne rurki, miałam ich chyba osiem par w szafie. Czerwone usta i kreski stały się codziennością, a włosy z pięknego brązu stały się blond. Ale nie żałuję, taką lubię siebie bardziej. Tak Bells, okłamuj się.
                Zagrałam Justinowi piosenkę Rihanny, a szatyn znowu nie mógł przestać podziwiać mojego głosu. Wcale nie jestem aż tak dobra, umiem śpiewać i grać, no może lepiej niż przeciętniak, ale nie przesadzajmy.
                Wróciliśmy do salonu, usiedliśmy na kanapie i włączyłam jakąś komedie. Usłyszałam pukanie do drzwi, więc poszłam otworzyć. To niemożliwe, żeby to byli rodzice, bo było dopiero kilkanaście minut po dziewiętnastej.
                - Hej, Bells. Mam nadzieję, że nie gniewasz się, że przyszedłem – powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha Ryan. – Maggie mi napisała, że jesteś sama w domu, więc uznałem, że wpadnę, dotrzymam ci towarzystwa.
                - Ryan, ale ja nie jestem sama...
                - Wiem, że Max też jest, ale chyba możemy spędzić więcej czasu razem? – wszedł do domu i zaczął wyjmować z torby płyty DVD.
                - Ryan, jest u mnie kolega.
                - Jaki kolega, jeśli mogę wiedzieć? – wyczułam zdenerwowanie w jego głosie
                - Justin. Ten, który wpadł na mnie w skateparku, pamiętasz?
                - Tak, doskonale. To bawcie się dobrze, pa.
                Wyszedł i trzasnął drzwiami. Ryan był kochany, ale strasznie zazdrosny.  Będę musiała z nim poważnie pogadać. I to nie tylko o jego zazdrości, ale też o naszym związku. Nie wiem co z nami będzie, bo ja go kocham, ale nie jestem pewna czy jestem w stanie pokochać go bardziej niż przyjaciela.
                Wróciłam do Justina i powiedziałam mu co się stało.
                - Czyli to twój przyjaciel, który kiedyś ci się podobał i teraz ty się podobasz mu i chce z tobą być, ale ty nie jesteś pewna swoich uczuć? – upewnił się.
                - No tak jakby, z resztą nieważne. Przepraszam, że zawracam głowę, wróćmy do filmu.
                Czemu ja mu to powiedziałam? Przecież ja go prawie nie znam. Co ja robię? Muszę jak najszybciej skończyć tą znajomość. Przy Justinie staję się inna.
                - Moim zdaniem powinnaś mu to wytłumaczyć, ale jak nie chcesz, to nie musimy o tym rozmawiać – powiedział i uśmiechnął się.
                Westchnęłam i do końca filmu siedziałam zamyślona. Nawet nie wiedziałam co oglądaliśmy.
                Przeciągnęłam się i rozejrzałam dookoła, obudzona dźwiękiem kluczy w drzwiach. Zerknęłam na zegar wiszący na ścianie. Była już północ, a Justin spał obok mnie na kanapie.
                - Justin, wstawaj! – krzyknęłam, szepcząc. – Idź na górę, pierwsze drzwi po prawej.
                Chłopak zaspany wziął swój telefon i popędził po schodach. Na szczęście moje klucze były w zamku, więc rodzice nie mogli wejść.
                - Już otwieram!
                Patrząc czy żadna z rzeczy, która jest na stoliku, nie należy do Justina, otworzyłam mamie i tacie.
                - Przepraszam, zasnęłam oglądając film. Jak się bawiliście? – zapytałam, jakby nigdy nic.
                - Nieźle – odpowiedziała mama. – Może idź do łóżka?
                Kiwnęłam głową i poszłam do siebie. Co ja teraz zrobię z Justinem? Nie może wyjść, bo rodzice usłyszą. Nie wypuszczę go przez okno, bo to zbyt niebezpieczne. To niby tylko pierwsze piętro, ale przecież jeśli spadnie i coś sobie zrobi, nie będę w stanie zejść na dół i pomóc Justinowi, nie budząc przy tym rodziców ani Maxa.
                Weszłam do siebie, zamykając drzwi. Justin siedział na moim łóżku, przyglądając się wnętrzu. Zapatrzył się na półkę z płytami. Miałam niezłą kolekcję.
                - Rozumiem, że twoi rodzice nie wiedzą, że u ciebie jestem – popatrzył na mnie Justin, mówiąc dalej. – Nie wiedziałem, że moje przyjście sprawi jakieś problemy.
                - Nie, to nie tak, że to problem, było całkiem miło, poza tym uratowałeś mi życie. No, może nie życie, ale rozumiesz – zaśmiałam się, zakładając kosmyk włosów za ucho. – I wiedzą, przecież mama ci otwierała. Tylko ona nie jest zbyt ciepło nastawiona do chłopców, kręcących się wokół jej córeczki. Jedyny, którego toleruje to Ryan, ponieważ jego rodzice przyjaźnią się z moimi. Aż się zdziwiłam, że wpuściła cię bez żadnych zbędnych pytań.
                - W porządku. Nie dziwię się jej – pokazał mi swój zadziorny uśmiech. – Też bym trzymał taką śliczność z daleka od złych chłopców.
                Zarumieniłam się lekko. Od kiedy ja się rumienię?
                Justin to dopiero ma wahania nastroju. Raz jest uprzejmy i mówi do mnie „Bello”, jak dżentelmen, a teraz ze mną flirtuje? Mniejsza o to.
                - Wiesz chyba będziesz musiał tu chwile poczekać, moi rodzice powinni pójść zaraz spać.
                - Żaden problem.

                *****

Justin
                Wyszedłem z domu Belli i ruszyłem w stronę swojego samochodu. Usiadłem za kierownicą, poprawiłem włosy w lusterku i odpaliłem silnik.
                Kiedy stanąłem na podjeździe i zamknąłem drzwi, odezwał się mój telefon.
                - Justin, zostawiłeś u mnie swoją bluzę – powiedziała obojętnym tonem Bella.
                - Jutro przyjadę ją odebrać dobrze? – zapytałem.
                - W porządku. Do jutra.


                Do jutra.
________________
*  Formidable – cudownie
** Oui – tak 

Okej to tak: baaaaaaaaaaardzo przepraszam 4 miesięczną przerwę i w dodatku rozdział nie jest najdłuższy i najlepszy, ale wracam :) Nie pisałam z powodu szkoły, problemów w domu i innych problemów,  ale nie będę sie Wam tu użalać XD teraz już mi się troche poukładało i będę pisać regularnie a w każdym razie postaram sie <3 jeśli widzicie ten rozdział czyli nie przestaliście tu zaglądać i podoba Wam sie to co piszę to może moglibyście w jakiś sposób polecić albo zareklamować mojego bloga? 


KAŻDEGO KTO PRZECZYTA TEN ROZDZIAŁ PROSZĘ O KOMENTARZ, NAWET JEŚLI MIAŁABY TO BYĆ ZWYKŁA KROPKA. 

12 komentarzy:

  1. Rozdział jest świetny i czekam na następny ;)
    ps: Mogłabyś wyłączyć weryfikację obrazkową?
    Z góry dzięki xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyłączam się do prośby powyżej :D świetnioe, że coś dodałaś ;) czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Twój blog został dodany :)
    http://blogujmy-wspolnie.blogspot.com/2014/04/jezeli-ludzie-sa-sobie-przeznaczeni-to.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo jakie to urocze ♥
    Zapraszam do mnie
    xoxo
    pamietnik-caroline-a.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Boskie opowiadanie :)
    Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  6. Piekne czekam na nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. SUPER !!!! CZEKAM NA NEXT !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. nowy ulepszony spis fanfiction
    chcesz rozsławić swojego bloga? dobrze trafiłeś wyślij swoje zgłoszenie a dodamy twój blog do naszego spisu i ciesz się większą liczbą czytelników
    zapraszamy także do konkursu na bloga miesiąca lipiec
    zapraszamy
    http://youmyeverything-spisfanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział ciekawy, wygląd bloga fajny.
    W końcu trafiłam na jakiś NORMALNY blog o Bieberze.

    Pozdrawiamy i zachęcamy do zapoznania się z naszym blogiem.
    beka-z-fanatyczek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń