30 lipca 2014

Rozdział 7. "Wygrałem uczciwie i to jest moje pierwsze zadanie dla ciebie''

Bella
Usiadłam na ławce w okolicy ramp, na których jeździł Ryan. Jak byłam malutka, zawsze tu przychodziłam i marzyłam o tym, że kiedyś też będę tak jeździć. W końcu kupiłam sobie deskę i zaczęłam się uczyć sama.
Obok mnie znajdował się Justin. Uśmiechnęłam się do niego, dając do zrozumienia, że zaczynamy. Jedną z nóg położyłam na jego udzie, by zwisała swobodnie, a Justin on objął mnie w talii.
- Nie gniewasz się? W końcu trochę cię wykorzystuję, prawda? – zapytałam.
- Bello, gniewać się na ciebie? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
Zaśmiałam się i zerknęłam na skaterów. Brad, kumpel Ryana, pokazał na mnie i Justina palcem, mówiąc coś, do stojącego obok kolegi. Chłopak skutecznie zmazał uśmiech z twarzy Ryana. Udając, że ich nie widzę, spojrzałam na szatyna obok mnie i cmoknęłam go w policzek.
Ryan puścił swoją deskę, która momentalnie zjechała w dół rampy i ruszył w moją stronę.
- Uwaga, idzie – szepnęłam, uśmiechając się szeroko.
Zbliżyłam się do Justina. Nasze czoła i nosy się stykały. Powiedziałam mu wcześniej, że nie musi robić niczego, czego nie chce. Niespodziewanie cmoknął mnie w usta. Jego wargi były cudownie delikatne i ciepłe. Wyjątkowe. Uniosłam kąciki ust, wtulając się w jego klatkę piersiową. Moje serce zabiło szybciej. Nie spodziewałam się, że mnie cmoknie. Właściwie byłam pewna, że tego nie zrobi. Chociaż, bardzo mi się to podobało.
- Co ty do chuja robisz z moją dziewczyną?! – warknął Ryan, odpychając ode mnie Justina. – To tak chciałaś ze mną rozmawiać?! – zwrócił się do mnie.
Nigdy w życiu Ryan na mnie nie krzyknął. Aż do teraz.
Justin wstał, chcąc się odsunąć, bym mogła pogadać z Ryanem. Dredziarz odwrócił się przodem do szatyna i walnął go z pięści w szczękę. Przynajmniej tak mi się wydawało. Justin zatrzymał jego rękę tuż przed swoją twarzą. Justin był niższy od Ryana, ale bardziej umięśniony i przede wszystkim opanowany.
- To nie moja wina, że traktujesz Bellę tak, że nie chce z tobą być – powiedział spokojnie Justin.
W oczach Ryana zobaczyłam furię, szaleństwo. Szybko weszłam między chłopaków i wręcz wrzasnęłam:
- Stop!
Spojrzeli na mnie zaskoczeni. Nie wiem, co by zrobili, gdybym zareagowała później. Ryan jest zbyt impulsywny. Nie pomyślałam o tym wcześniej, choć powinnam. Jeśli coś by sobie zrobili, to byłaby moja wina.
- Justin, dziękuję, ale czy mógłbyś...
- Nie. On zostaje. Chce mieć wszystko jasne.
Usiadłam między Justinem i Ryanem.
- Kim on dla ciebie jest? – spytał dredziarz.
- Justin to mój przyjaciel – odparłam. – Byłabym wdzięczna, gdybyś go nie atakował. Okej, skoro mamy to już za sobą, to o czym chciałeś mówić?
- Bieber, tak? – upewnił się Ryan.
Justin jedynie mruknął pod nosem coś na kształt „tak”.
- Wytłumaczysz mi, od kiedy przyjaciele się całują? – zwrócił się do Justina. Ironia, to chleb powszedni dla Ryana.
- Równie dobrze, to ty możesz nam to wytłumaczyć – wtrąciłam się i uśmiechnęłam się sarkastycznie, nawiązując do sytuacji sprzed paru dni. Ryan uwielbiał sarkazm, ale to ja urodziłam się z nim we krwi.
- Okej, ale ja całowałem wolną dziewczynę – wytłumaczył.
- Wiem, że nie zawsze mówię wprost, ale naprawdę powinieneś się domyślić, że już nie jesteśmy razem.
Justin tylko parskał pod nosem.
- Bella, proszę. Wybacz mi. Jesteś dla mnie naprawdę ważna.
- To ja już pójdę – wymruczał wkurzony Justin.
- Justin, czekaj na mnie. To zajmie mi maksymalnie 5 minut, potem będę wolna – złapałam go za przedramię, a on w odpowiedzi skinął głową.
Ryan przewrócił oczami, poczekał, aż Justin odejdzie kawałek i kontynuował:
- Naprawdę mi na tobie zależy, nie chciałem być dla ciebie wtedy tak niemiły i opryskliwy.
- Ale byłeś, Ryan. Ja nie mam ochoty na związek, w którym nie będę mogła pogadać ze zwykłym kolegą. Możemy zostać przyjaciółmi, bo jednak nie chce, żeby poprzednie trzy lata poszły na marne – odparłam.
- W porządku, ale... Ja będę o ciebie walczył – zapewnił mnie.
- Nie masz z kim walczyć. Poza tym, nie chcę z tobą być. Spóźniłeś się o jakieś półtora roku, przykro mi. A teraz idę, bo mam nadzieję na milszą resztę wieczoru. Trzymaj się.
Cmoknęłam Ryana w policzek, zostawiając go oszołomionego i poszłam w stronę Justina. Naprawdę nie domyślił się, że mi się podobał? Przez  t r z y  lata. Na szczęście, to już skończony temat. Nie będę się zajmować przeszłością. W końcu, to co się stało, to się nie odstanie.
Justin siedział na murku, z wzrokiem utkwionym w ekranie telefonu. Jego włosy delikatnie oklapły i opadały mu na czoło, więc co chwilę je poprawiał. Może to dziwne, ale jego turkusowy T-shirt podkreślał brązowy kolor oczu. Krótkie, białe spodenki idealnie komponowały się z całością. Właśnie podeszły do niego dwie dziewczyny z aparatami i zrobiły sobie z nim zdjęcia. Mówił mi wcześniej, że jest naprawdę niewiele miejsc, gdzie nie ma jego fanek. W skateparku się ich nie spodziewał, ale rzeczywiście rzadko bywają tu dziewczyny. Może pochwalić by się przed Justinem moją jazdą? Czy ja dobrze widzę, że tam jest David? On na pewno pożyczy mi deskę. Zawsze ślinił się na mój widok. Dobrze, że schowałam do torebki trampki. Usiadłam obok Justina i zdjęłam szpilki.
- Co robisz? – zapytał.
- Chcę ci pokazać jak jeżdżę – odparłam, uśmiechając się szeroko.
- To może pójdziemy do mnie? Mam przy domu całkiem niezłe rampy. Choć oczywiście, zrozumiem, jeśli dobrze radzisz sobie tylko na tych, które znasz...
Co to ma być? Sądzi, że jestem słaba, że źle jeżdżę? O nie. Nie będziemy się tak bawić. Z powrotem nałożyłam buty na obcasie, wstałam i powiedziałam:
- To co, idziemy?
Chłopak zaśmiał się tylko i zakładając czapkę na głowę i okulary przeciwsłoneczne na nos, ruszył do auta, a ja tuż za nim Minęliśmy po drodze Ryana. Palącego Ryana. Westchnęłam tylko i poszłam dalej.
*****
- Voilà – powiedział, wskazując na rampy i podał mi jedną z desek.
- Dziękuję – odparłam i uśmiechnęłam się.
- Mam pewną propozycję – zaczął.
Odwróciłam się, machając przy tym włosami. Zdjęłam z nadgarstka gumkę i zrobiłam sobie koka na czubku głowy.
- Jaką? – zapytałam, unosząc brwi.
- Pokażę ci coś na desce, a ty spróbujesz powtórzyć. Jeśli ci się nie uda, zrobisz coś dla mnie, a jak uda, to ja dla ciebie, a potem ty coś zaprezentujesz.
- A co miałabym zrobić?
- Zobaczymy, coś wymyślę – uśmiechnął się.
- Okej, właściwie może być cokolwiek, najwyżej cię pozwę – zażartowałam i wzruszyła ramionami. – Ale najpierw chce trochę poćwiczyć.
- W porządku – zgodził się.
*****
Jeździłam prawie tak dobrze jak Ryan, a Ryan był świetny, ale to co robił Justin, było niesamowite. Wszystkie triki, które robił... Czy on urodził się z deską przy stopach? Oczywiście przegrałam, więc byłam winna Justinowi dwie przysługi. Aż bałam się myśleć, co wymyśli.
- Słucham, co mam zrobić? – uśmiechnęłam się. W końcu chyba nie będzie chciał mnie zbytnio wykorzystać, prawda?
- Po pierwsze, to proszę, żebyś ze mną zaśpiewała. Żebyś nagrała ze mną duet, na moją płytę – powiedział, patrząc w bok.
Otworzyłam szeroko oczy. Kompletnie mnie zatkało.
- To jakiś żart? – wypaliłam.
- Nie. Wygrałem uczciwie i to jest moje pierwsze zadanie dla ciebie.
Nie odpowiedziałam. Właściwie to już o tym myślałam. Oczywiście nie poprosiłabym sama o to Justina. Sądzę, że on rzeczywiście mógł mieć rację. Że każdemu trzeba pomóc, ale sama nie wiem czy muzyka to rzeczywiście to, co chcę robić w życiu. Przecież mogę być jak mama – uczyć śpiewu, albo pisać dla gwiazd. Z kolei nawet jeśli zaśpiewam z Justinem, to nie znaczy, że od razu muszę zrobić karierę. Przecież mogę się nawet nie spodobać.
- Gniewasz się? – spytał, zerkając na mnie speszony.
- Nie. Właściwie, to z chęcią z tobą zaśpiewam – uśmiechnęłam się.
- To może pójdziemy do mojego studia? Nagramy tam coś twojego, żeby Scooter miał taki przedsmak. Bo on też decyduje kto będzie ze mną śpiewał, ale na pewno się zgodzi – wstałem i podałem jej rękę, żeby było jej łatwiej wstać.
- Ale ja nie mam tu żadnych moich piosenek, niczego... – odparłam, podnosząc się z moją pomocą.
- To przecież nie problem. Jaka jest twoja ulubiona piosenka? – spytał, prowadząc mnie w stronę domu.
- Mogę zagrać i zaśpiewać?
- Mówiłaś, że nie masz... – zdziwił się.
- No ale znam większość na pamięć.
- W porządku.
Poprowadził mnie obok basenu, przez salon i kuchnię, schodami na górę i na górę. I weszliśmy do ostatniego pokoju po prawej. Małe, przytulne pomieszczenie. Szare ściany. Pomarańczowa kanapa obłożona kolorowymi poduszkami stała pod niedużym oknem.
- Usiądź sobie, ja pójdę po coś do jedzenia i picia, okej? – zapytał Justin.
- Jasne.
Położyłam torebkę na podłodze i usiadłam przy fortepianie. Starając przypomnieć sobie dźwięki, nuciłam i podśpiewywałam. Zagrałam całą melodię i wstałam, by się troszkę rozśpiewać. Stanęłam przodem do okna i zaczęłam rozgrzewkę.
Justin
Wziąłem ciastka na talerz, dwie szklanki, sok i poszedłem na górę. Otworzyłem łokciem drzwi od studia i zobaczyłem piękną Bellę. Uśmiechnąłem się i postawiłem jedzenie na stoliku.
- Gotowa? – spytałem.
- Jasne – powiedziała, siadając przy fortepianie. – Co mam robić?
-Po prostu graj i śpiewaj.
*****
Nagrałem to już na płytę i potem przekażę Scottowi. Bella poszła do łazienki, a ja zerknąłem na zegar, który wskazywał godzinę 00:37. Jakim cudem?
- Wiesz, jestem już trochę zmęczona, chyba będę się już zbierać – powiedziała blondynka, wchodząc do mojego pokoju, do którego poszliśmy po nagraniu.
- Zaraz będzie pierwsza w nocy – odpowiedziałem, ziewając.
- Co?! Jezu, muszę wracać do domu. Ale co ja powiem mamie? – odparła spanikowana. Wyjęła z kieszeni spodenek telefon. – Kocham Maggie. Powiedziała mojej mamie, że u niej jestem, ale nie mogę teraz wrócić o domu, ani pójść do Mag, przecież u niej też są teraz rodzice. Poszłabym do Ryana, ale pewnie nie będzie zadowolony...
- Spokojnie – uśmiechnąłem się. – Możesz zostać u mnie.
- To nie problem? – spytała.
- Żaden.
Zaprowadziłem Bellę do łazienki i dałem jej moją koszulkę oraz spodenki do gry w kosza. Z szafki wyjąłem jakiś żel, szampon i ręcznik i również jej podałem. Potem poszedłem do pokoju gościnnego, by przygotować Belli łóżko. Później wróciłem do swojego pokoju po telefon i napisałem SMS’a do mamy, pytając czemu nie ma jej jeszcze w domu. Po chwili odpowiedziała, że zostaje na noc u Jasona, jej nowego chłopaka.
Ciekawe, kiedy Scooter będzie miał chwilę na przesłuchanie piosenki Belli. Jestem pewien, że zgodzi się, żeby Bella ze mną nagrała. Ma piękny głos. Z resztą cała jest piękna. Ma cudowne brązowe oczy. Mógłbym w nich utonąć. A te śliczne blond włosy, idealnie jej pasują.
Potrząsnąłem głową i poszedłem do mojej łazienki. Nie mogę tak o niej rozmyślać, przecież dopiero co rozstała się z chłopakiem, poza tym może już mnie nie nienawidzi, ale chyba dalej nie ma mnie za przyjaciela.
Bella
Wyszłam spod gorącego prysznica i wytarłam ręcznikiem swoje ciało, a włosy zawinęłam w turban. Włożyłam rzeczy, które dał mi Justin i wyszłam z łazienki. Skierowałam się w stronę pokoju chłopaka, chcąc zapytać, gdzie mam spać. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam szatyna, który stał, jedynie w bokserkach, tyłem do mnie. Mimowolnie mój wzrok zjechał na jego pośladki. Przygryzłam delikatnie wargę. Były tak idealnie wyrzeźbione. Odwrócił się, pokazując mi swój nieziemski kaloryfer.
- Coś się stało, Bello? – zapytał, uśmiechając się bezczelnie, bo zorientował się, gdzie patrzę.
- Nie, dlaczego tak myślisz? – odparłam, ale zaczerwieniłam się. Przecież ja się nie rumienię. Co on ze mną robi?!
- Tak mi się tylko wydawało... – wzruszył ramionami, gładząc się po mięśniach brzucha.
- Gdzie mam spać? – wypaliłam od czapy.
Justin zaśmiał się i powiedział:
- Zaprowadzę cię.
*****
Przeciągnęłam się i chwyciłam swój telefon w dłoń. Siódma rano – nigdy nie umiałam długo spać. Usiadłam na brzegu łóżka i zerknęłam na komodę, która stała naprzeciw mnie. Była z jakiegoś jasnego drewna, które pasowało do ścian w kolorze latte. Nie był to duży pokój. Właściwie pokoik. Pewnie jakiś gościnny, bo po co komu w domu bezużyteczne pomieszczenia? Na szafce nocnej stał storczyk, a obok zdjęcia młodszego Justina z niewysoką kobietą, pewnie jego mamą. Właśnie... Gdzie jest jego mama?
Przetarłam zaspane oczy ręką, wstałam i poszłam do łazienki. Na podłodze wciąż leżała moja torebka, więc wyjęłam z niej kosmetyczkę. Odświeżyłam się trochę i poszłam do pokoju Justina, w końcu to był jego pomysł, żebym została u niego. Teraz musi się mną zająć.
Weszłam do pokoju chłopaka i zobaczyłam jak słodko śpi. Kołdra, którą się przykrył spadła mu w nocy na ziemię (no chyba, że specjalnie ją tam położył), więc znowu mogłam podziwiać jego niezwykłą sylwetkę. Postanowiłam, że zrobię mu zdjęcie, takiemu słodziakowi aż nie wypada nie zrobić. Dźwięk aparatu w moim telefonie go obudził.
- Co ty robisz w środku nocy w moim pokoju i czemu robisz mi zdjęcia? – wymruczał zaspany, nakładając poduszkę na głowę.
- Jest już w siódma trzydzieści, to dla ciebie środek nocy? A jak było po północy, to normalnie funkcjonowałeś, a nagle poranek to dla ciebie noc, co ty wymyślasz? – zapytałam, siadając koło niego i zabrałam mu poduszkę.
- Nieważne – potrząsnął głową. – Czemu robisz mi zdjęcia?
- Musiałam – powiedziałam, jakbym wyjawiała mu swój największy sekret. Ten jednak spojrzał na mnie spod przymrużonych oczu, więc kontynuowałam. – Wyglądałeś tak słodko, więc musiałam zrobić ci zdjęcie. Zobacz jak uroczo!
Podałam mu telefon.
- Zdjęcie jak zdjęcie – wzruszył ramionami. – Droga Bello. Dlaczegóż to budzisz mnie tak wcześnie?
- Głodna jestem – odparłam i jakby na potwierdzenie zaburczało mi w brzuchu.
Justin przeciągnął się, ziewnął i usiadł na łóżku.
Justin
- Co chcesz na śniadanie? – zapytałem Belli, która nawiasem mówiąc nieziemsko wyglądała z rana. Choć chyba zawsze wyglądała nieziemsko.
- Loda.
- Bello, nie wiedziałem, że ty taka niegrzeczna jesteś, ale jeśli chcesz loda, nie jestem w stanie odmówić – zażartowałem, na co blondynka szturchnęła mnie łokciem i zaśmiała się.
- Głupek – przewróciła oczami i zaczerwieniła się. Bardzo słodko wygląda z rumieńcem.
*****
Po śniadaniu składającym się z lodów waniliowych, malinowych i czekoladowych oraz po zmienieniu przeze mnie tapety Belli na zdjęcie, które mi rano zrobiła, odwiozłem ją do domu, a sam pojechałem do Christiana. Christian to mój najlepszy kumpel, znamy się od lat i zawsze możemy na siebie liczyć. A teraz potrzebuję się komuś wygadać.
- Normalni ludzie zmieniają nastawienie do osoby z dnia na dzień? – zapytałem, siadając na fotelu w pokoju Chrisa.
- Zależy. Sądzę, że czasem tak – odparł. – A o co chodzi?
Opowiedziałem mu jak poznałem Bellę, to co się ostatnio działo i jak to się stało, że u mnie spała.
- Nieźle, stary. Ale nie potrafię zrozumieć, czemu po prostu jej nie odwiozłeś do domu, przecież poradziłaby sobie. A ty zadałeś sobie trud, dania jej ubrań, przenocowania i w dodatku nie zabiłeś jej jak obudziła cię o siódmej rano. Jak? – spytał zdezorientowany.
Jednak ja sam również nie umiałem odpowiedzieć na jego pytanie. Gdyby jakakolwiek inna laska była u mnie tak długo, nawet nie pomyślałbym o tym, żeby odwieźć ją do domu, a tym bardziej przenocować u mnie, gdyby ktokolwiek inny mnie obudził tak wcześnie, nawrzeszczałbym na niego i poszedł dalej spać. Bella ma na mnie duży wpływ. Przy niej jestem inny.
- Oj, naprawdę nieźle, Bieber. Wpadłeś po uszy – powiedział, kiedy przez dłuższą chwilę nic nie mówiłem. – Ona ci się podoba!
- Nie może mi się podobać, ona mnie nie lubi. Mówiłem ci, że jak mnie pierwszy raz zobaczyła, to na mnie nawrzeszczała.
- Zaproś ją na randkę. Do kina czy coś...
- Kino to zły pomysł, ani pogadać, ani w spokoju posiedzieć. Przecież nie mogę tak sobie po prostu pójść tylko z nią do kina, musiałoby być ze mną z pięciu ochroniarzy – odparłem.
- To pójdźcie do ciebie. Przecież masz salkę kinową. Ugotuj coś, będzie pod wrażeniem, jeśli jej coś sam przyrządzisz.
- Okej, pomyślę o tym. Zwijam się, dzięki stary – pożegnałem się z nim i wyszedłem.
Po powrocie o domu zdecydowałem się i wybrałem numer Belli.
- Halo? – odebrała.
- Hej. Eee... bo ja chciałem zapytać ,czy ty byś chciała może ze mną... Yyy... Jeśli tylko chcesz, to może ze mną... – jąkałem się przy każdym słowie.
Chyba jeszcze nigdy mi się to nie zdarzyło. Nigdy w życiu nie brakowało mi słów, jak zapraszałem dziewczynę na randkę.
- Z chęcią się z tobą spotkam – uprościła mi zadanie. – Dzisiaj?
- Jasne, przyjadę po ciebie o szesnastej, w porządku? – odzyskałem pewność siebie.
- Świetnie, do zobaczenia.

- Do zobaczenia – powiedziałem i rozłączyłem się. 

_________________
Wybaczcie mi, błagam, tę prawie dwumiesięczną przerwę. Ale mam nadzieję, że najdłuższy w historii tego bloga rozdział choć trochę Wam to wynagrodzi :) 
Wakacje, wakacje, wakacje. Myślałam, że będę miała więcej czasu, że będzie więcej rozdziałów, a tu nie jestem pewna czy kolejny pojawi się do końca sierpnia, bo choć mam plan, ciężko mi ostatnio złapać wenę, aczkolwiek obiecuję, że dodam najszybciej jak tylko będę mogła. 
Z tego rozdziału nie jestem do końca zadowolona, bo nic takiego się właściwie nie wydarzyło, ale mam nadzieję, że nie jest tak tragicznie i że w następnym akcja się choć odrobinę rozwinie :) 
Jeśli Wam się podoba, to komentujcie, proszę, to dla mnie naprawdę duża motywacja, bo jak widzę niewiele komentarzy, to nawet nie chce mi się pisać, bo dla kogo? 
Jeżeli chcecie być informowani o nowych rozdziałach, zapraszam do zakładki po lewej stronie. 
Macie może tumblra? Jak tak, to zostawcie w komentarzu adres, z chęcią zaobserwuję :) 
A i jeszcze jedna sprawa! Podoba Wam się wygląd bloga? Czy powinnam zmienić? Odpowiedzcie w komentarzach :* 
Kocham, do następnego :* 

6 komentarzy:

  1. Super bardzo się cieszę że wróciłaś do pisania czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  2. SUPER !!!!! CZEKAM NA NEXT !!! :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie! Świetny rozdział. Czekam na kolejny <333

    OdpowiedzUsuń
  4. Na Internetowym Spisie pojawiły się już wyniki konkursu na Blog Sierpnia, w którym uczestniczył Twój blog.
    Zapraszam do czytania. :)
    CarolleOfficial
    [http://internetowy-spis.blogspot.com/search?updated-max=2014-08-31T22:00:00%2B02:00&max-results=2]

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam! W ankiecie na Blog Miesiąca na stronie internetowy-spis.blogspot.com blog „Jeżeli ludzie są sobie przeznaczeni, to zakochują się z sobie ze wzajemnością.” zajął drugie miejsce, a więc zgodnie z regulaminem konkursu jego autor powinien dołączyć do komisji konkursowej, której zadaniem będzie ocenić 12 blogów startujących w ankiecie Blogu Roku. Czy podejmiesz się tego zadania? Prosimy o odpowiedź mailową (internetowy.spis@autograf.pl) do 11.12.2014 r. Brak odpowiedzi zostanie uznany za odmowę.

    OdpowiedzUsuń